Śladami Chrystusa po Ziemi Świętej

DROGA KRZYŻOWA

Najważniejszym dniem naszej pielgrzymki do Ziemi Świętej dla mnie i mojego męża, był dzień, kiedy to mogliśmy przejść tymi samymi ulicami, którymi szedł Jezus swoją ostatnią drogę ziemską i poczuć się tak jak On. Kroczyłam szlakiem drogi krzyżowej mojego Pana.

Droga krzyżowa nie przypomina naszej drogi krzyżowej z kościoła, gdzie przesuwamy się od kolorowego obrazka do obrazka. To przeżycie było poprzedzone tygodniem odkrywania „piątej ewangelii”, stąpania po Ziemi Świętej, ślad po śladzie i rozważania, poznawania Jezusa od narodzin, przez życie ziemskie, śmierć i zmartwychwstanie.

Droga Męki jest drogą, którą przeszedł Jezus z dziedzińca Sądu na Golgotę. Nie jest ona zbyt długa, zaledwie 600-700m. Jednak dla Człowieka tak zmasakrowanego jak Jezus, była niemal bez końca. Tam każdy krok był okupiony potwornym bólem, a na bruk, który mieliśmy pod swoimi stopami spadały krople Jego krwi. Droga krzyżowa nie jest łatwa do skupienia, bo prowadzi ciasnymi uliczkami, zaułkami pełnymi sklepików i straganów, na każdym kroku jest nagabywany  przez uciążliwych handlarzy, przeszkadzających w skupieniu i modlitwie. Na ulicy panuje ruch samochodów, gwar, jeden pluje drugi pali.  Podczas naszej drogi krzyżowej podbiegli do nas mali chłopcy żydowscy. Przedrzeźniali nas, śmiali się, okrzykami starali się  zakłócić naszą modlitwę. Ale my staraliśmy się iść drogą krzyżową w skupieniu, przechodząc spokojnie od jednej stacji do drugiej, rozważając to, co działo się na tej pierwszej Drodze Męki Jezusa. Nieśliśmy też duży drewniany krzyż.

Poszczególne stacje Drogi Krzyżowej oznaczone są w Jerozolimie w różny sposób. Zazwyczaj jest to ledwo widoczna tabliczka z rzymską cyferką, czasem niewielka kaplica, wzniesiona, aby upamiętnić dane wydarzenie.  Stacje X do XIV znajdują się już we wnętrzu Bazyliki Grobu Świętego. Serce zamiera, gdy stanie się przy stacji XII – XIII. To tam dokonało się nasze zbawienie. Można dotknąć miejsca, w którym stał krzyż, na którym wisiał Jezus a Jego krew spływała na ziemię.

Ogrom tych wzruszeń, emocji, których doznaliśmy  jest trudny do przekazania. Tam po prostu trzeba być.

Edyta i Krzysztof  Mikułowie

Schody którymi prowadzono Jezusa z Ogrodu Getsemani do Jerozolimy, do domu Kajfasza