CZYNNY UDZIAŁ WIERNYCH W EUCHARYSTII
Milczenie
Tego wymogu boją się chyba na równi duchowni i świeccy uczestnicy liturgii: zachować chwile milczenia? Co wtedy robić? Czy nie szkoda czasu?
Zdarzyło mi się to podczas jednej z niedzielnych Mszy św. w wiejskim kościele, który obsługiwała nasza parafia. Gdy po homilii zaproponowałem wiernym rozważenie w ciszy (która miała trwać mniej więcej dwie minuty) tego, co usłyszeli, by mogli zastanowić się nad własną odpowiedzią na Słowo Boże, po kilkudziesięciu sekundach rozległy się niespokojne szepty zebranych. Najpierw zaczęli komentować mój (rzekomo marny) wygląd, po czym już śmiało domagali się wezwania pogotowia dla celebransa, który najwyraźniej zasłabł na ich oczach! I cóż, trzeba było podjąć dalszy ciąg liturgii, aby ujść z życiem za wierność przepisom Kościoła i chęć wdrażania ich w życie!
A co mówi na temat milczenia podczas Mszy św. Kościół? Zajrzyjmy znów do znanego nam dokumentu (nr 45):
W odpowiednim czasie należy zachować pełne czci milczenie. Jego natura zależy od czasu, w jakim jest przewidziane w poszczególnych obrzędach:
• w akcie pokuty i po wezwaniu do modlitwy wierni skupiają się w sobie;
• po czytaniu lub homilii krótko rozważają to, co usłyszeli;
• po Komunii świętej zaś wychwalają Boga w sercu i modlą się do Niego.
Jest we Wprowadzeniu jeszcze pewna uwaga, która w Polsce do niedawna nie była potrzebna, ale dziś już wymaga uzasadnienia i przypilnowania: „Godne pochwały jest zachowanie milczenia w kościele, w zakrystii i w przylegających do niej pomieszczeniach już przed rozpoczęciem celebracji, aby wszyscy pobożnie i godnie przygotowali się do sprawowania świętych czynności”. Co się stanie z nami, gdy już ze świątyni wypędzimy świętą ciszę i milczenie? Czy rodzice uwierzą, że ich bezstresowo chowane dzieci warto do tej trudnej sztuki przyuczać?
ks. Aleksanrer Radecki