Eucharystyczny savoir-vivre katolika

CZYNNY UDZIAŁ WIERNYCH W EUCHARYSTII

Dzieci na Mszy św.

Sprawa jest niewątpliwie delikatna. Generalnie są dwie szkoły: pierwsza – „róbta co chceta” i druga – diametralnie przeciwna, oparta o musztrę i dyscyplinę. Obie skrajności są nie do przyjęcia i idzie właśnie o znalezienie owego „złotego środka”.

Powiedzmy jasno: skoro dziecko potrafi uczyć się już w przedszkolu obcych języków, pracy w grupie i umie być w związku z tym w określonym czasie zdyscyplinowane, skupione – nie wolno w świątyni rezygnować ze stawiania milusińskim wymagań, które pozwalają wiernym w skupieniu uczestniczyć w Eucharystii, a i samemu dziecku jak najwięcej skorzystać z nabożeństwa. Na szczęście są ośrodki, w których można pokazać, że owo oczekiwanie jest możliwe do realizacji.

Przygotowanie dziecka do wejścia w sacrum musi się odbywać stopniowo, z całą cierpliwością, przy wykorzystaniu wszelkich dostępnych środków. W domu rodzinnym będą to rozmowy, serdeczne katechezy, katolickie programy telewizyjne i radiowe, czasopisma dla dzieci, a później regularna katecheza – przede wszystkim zaś piękny, osobisty przykład rodziców. W świątyni mogą być z kolei specjalne miejsca dla dzieci (także tych najmłodszych), kazania dla nich, podejmowanie przez malców różnych czynności podczas liturgii, wykorzystujących i śpiew, i ruch, i spontaniczność małych chrześcijan.

Ten wątek zakończę pewną anegdotką, znaną dobrze na Górnym Śląsku:

Spotyka się dwóch górników po pracy, którzy chwalą się wyczynami swoich synów:

– Wiesz, jak mój Zeflik potrafi już kląć?

– A ile ma lat? – pyta kolega.

– No, już cztery!

– A modlić się umie? – pyta dociekliwie kolega.

– Coś ty – takie małe dziecko?!

I o to mniej więcej chodzi, kochani rodzice i wychowawcy.

Ks.Aleksander Radecki